PRZEWERBUNEK postrachem Liderów MLM, czy faktycznie tak jest?

Obserwuje od jakiegoś czasu (od dłuższego czasu) wiele dyskusji na forach internetowych związanych z MLM, w których ciągle przewija się wątek PRZEWERBUNKU dystrybutorów z jednej do drugiej firmy. Zauważyć można co jakiś czas w owych dysputach narastającą fale intensywności, która utrzymuje się przez jakiś miesiąc, czasami dwa, poczym na dłuższy okres przycicha, by powrócić jeszcze mocniej niż poprzedni.
Są portale, na których ten temat staje się obrzydliwie nieznośny i jasno uwidacznia brak profesjonalizmu i elementarnej branżowej wiedzy osób uczestniczących w tego typu dyskusjach. Kończy się to zazwyczaj obrażaniem i obwinianiem siebie nawzajem, a brak merytorycznej dyskusji nie pozwala na stworzenie żadnych sensownych wniosków i rad na przyszłość, które jakby nie było powinny być efektem każdej dyskusji.
Ludzie po prostu wałkują ciągle te same teksty typu – „znów wchodzi nowa firma X, która uprawia krwiożerczą politykę, nagabuje do przewerbunku i podbierania całych struktur z naszych firm”. Dyskutanci prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych powodów i snują teorie spiskowe, kto za tym stoi i jakie haniebne plany ma jeszcze w zanadrzu.

Osobiście już od dawna nie biorę udziału w tego typu polemikach m.in. z powodu, że co by się nie powiedziało i jakich by nie użyło się argumentów, zawsze znajdzie się wściekła sfora „znawców” od MLM-u, która gotowa jest przegryźć tobie gardło tylko za to, że twój pogląd jest inny niż ich historyjka, notabene na temat której na innym wątku kłócą się pomiędzy sobą.

Dla mnie w tym całym pseudo „przewerbunku” nie ma nic dziwnego ani też haniebnego i nagannego, oczywiście jeśli jest on prowadzony według ogólnie przyjętych norm i obyczajów.
Jak świat światem, w każdej branży powstają coraz to nowe firmy, a ludzie zawsze przechodzili i będą przechodzić z jednej do drugiej.
W przypadku branży MLM rzeczą oczywistą jest, że nowe firmy tworzą ludzie, którzy są z tą branżą w jakiś sposób związani od wielu lat i sami najczęściej byli wcześniej dystrybutorami w innych firmach. Mają swoje kontakty, znajomych i przyjaciół w tym właśnie świecie i skoro decydują się na zmianę swojego biznesowego miejsca i kariery, to oczywistą sprawą jest, że pociągną za sobą ludzi ze swojego kręgu wpływów.

Cały czas uczy się nowych ludzi, którzy wchodzą do MLM, że swój biznes powinni zaczynać budować od najbliższych im osób, rodziny i znajomych. Nowych uczymy jednego, a gdy Lider MLM postępuje podobnie staje się on od razu łachudrą, kolaborantem i najstraszliwszym przewerbownikiem.
Obłęd i zaprzeczanie samemu sobie. Kompletny rozstrój żołądka.

Moim zdaniem samo zjawisko jest normalne i nie warto nawet na ten temat dyskutować.

Inną sprawą jest, dlaczego tak łatwo wiele osób daje się przekonać do zmiany swojego zdania (przekabacić, zmanipulować) i w konsekwencji „przewerbować” do współpracy z inna firmą.
Co jest tego przyczyną i czy jest rada na to, aby to zmienić?

Problem według mnie tkwi w samych ludziach a raczej w ich doborze, czyli po prostu w rekrutacji.
Jak wiemy większość osób, jak to się mówi „robiących MLM”, stara się rekrutować do tego biznesu jak największą liczbę osób, kogo popadnie bez względu na wiek, płeć, wykształcenie, zawód, inteligencje, predyspozycje, zainteresowania itp. Wszyscy mówią, że MLM jest dla wszystkich i każdy może odnieść w nim sukces, trzeba tylko chcieć. Więc wielu z tych nowych „rekrutów” mniema, że im się to na pewno uda, bo oni przecież tak tego mocno chcą.
I takim sposobem mamy tu ogromną zbieraninę osobowości i wykluczających się miedzy sobą charakterów, bardzo często ludzi, którzy tak naprawdę nic z sobą nie łączy, no chyba ze chęć zarobienia pieniędzy. Ale czy chęć, a raczej żądza zarobienia pieniędzy może łączyć?
Według mnie nie.
W takim „spędzie” osobników różnej maści i poglądów tworzy się skromnie mówiąc niezdrowa atmosfera, podobna do bazarowego zgiełku gdzie każdy orze jak może, bo przecież wystarczy tylko chcieć.

A tu prrrrr stoj, chcieć to troszeczkę za mało, trzeba jeszcze wiedzieć JAK.
A z kąt się tego dowiedzieć skoro nie ma na to czasu i pieniędzy.
Czasu nie ma, bo nie ma pieniędzy, a pieniędzy niema, bo niema się wiedzy. Kółko się zamyka i klops, a nawet klapa i to na całej linii.
Zaczynamy sobie myśleć, że coś tu jest nie tak, penie ten nasz produkt to jest do dupy, bo nikt nie chce się na niego skusić. Firma chyba także, bo nikt nie kwapi się do współpracy z nami.

Wtedy to właśnie pojawia się ciekawy GOŚCIU, którego nastręczył nam kolega z poprzedniej firmy. Wprowadza on na rynek nową fajną firmę Y, z całkiem innych rewelacyjnym produktem i do tego możemy jeszcze być na samej górze struktury. Nie ma co się zastanawiać, trzeba spróbować, bo to unikalna dla nas szansa itd. itd.

Taka prosta historia, ale jak często ma miejsce ona  w naszej branży. Każdy z nas chyba ją zna i nie trzeba być nadzwyczaj inteligentnym, aby wyciągnąć z niej wnioski. Okazuje się jednak, że nie wszyscy wyciągają.

Czy należy do MLM wprowadzać każdego, kto tylko popadnie?

Stanowczo mówię NIE, MLM nie jest dla wszystkich.
MLM nie jest dla ludzi, z którymi nie możemy się dogadać i których nie lubimy, nie jest dla ludzi, którzy nas nie szanują i których my nie szanujemy. Nasz MLM nie jest dla nich.
MLM nie jest dla ludzi, którzy nie chcą się zmieniać, którzy nie chcą się uczyć i którzy nie umieją lub nie chcą słuchać.
Jeśli przy podejmowaniu decyzji kogo mamy zrekrutować do naszego MLM-u, przeanalizujemy te kilka NIE, to z pewnością w przyszłości nie będziemy musieli obawiać się tego „strasznego przewerbunku”.  Jeżeli się tak już stanie, to będzie to tylko naturalna selekcja naszego biznesu, która wcześnie czy później musi powstać. Czasem lepiej żeby to było wcześniej niż później.
Czym prędzej odsiejemy ziarno od plewy, tym lepiej dla nas samych i naszego biznesu.

W branży MLM ludzie zmieniają firmy z kilku powodów, ale 3 są najczęściej spotykane.
Po pierwsze nie zarabiają zadowalających pieniędzy, po drugie nie zarabiają zadowalających pieniędzy i po trzecie nie zarabiają zadowalających pieniędzy.

Dlaczego nie zarabiają zadowalających pieniędzy?
Nie mogą się dogadać ze swoimi partnerami, bo ich nie lubią i nie szanują, przez co ich nie słuchają, więc się od nich nie uczą i nie zmieniają swoich złych nawyków i praktyk.

Biznes MLM jest tak unikalny, bo robimy go, z kim chcemy, gdzie chcemy i kiedy chcemy, ale, „z kim chcemy” oznacza to, że sami wybieramy ludzi i sami decydujemy, kto znajdzie się w naszym biznesie. Nasza przyszłość i sukces w 90% zależy od osób, których zaprosimy do współpracy i z którymi będziemy dzielić swoje dobre i złe chwile. Którym pokarzemy (nauczymy) jak zarabiać pieniądze w sposób przyjemny i z uśmiechem na ustach, a nie tyrając po 12 godzin dziennie przez 40 lat.

Moja rada jest taka – zanim wprowadzimy kogoś do naszego biznesu powinniśmy naprawdę dobrze poznać tą osobę i jej poglądy na tematy związane z normalnym życiem. Mam na myśli np. poglądy religijne i polityczne, orientacje seksualne, czym się zajmuje, jakie ma sukcesy zawodowe, jakie jest jeż życie rodzinne i co najważniejsze, co chce w swoim życiu osiągnąć i jakie ma cele. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku i bez wścibstwa.
Czym więcej będziemy wiedzieli o naszym przyszłym biznesowym partnerze, tym łatwiej będzie się nam z nim w przyszłości pracowało.

Mówi się, że w MLM jest dla każdego bez względu na rasę, wiarę, poglądy itp. Oczywiście jest to w 100% prawda, ale jest jedno, ale.
Jak wiemy branża MLM opiera się na relacjach międzyludzkich i ciągłym ich pogłębianiu. Tworząc swoją grupę dystrybutorów będziemy spotykać się z nimi bardzo często (przynajmniej powinniśmy) i nie tylko w celach biznesowych. Będziemy rozmawiać na różnorakie tematy i prowadzić dyskusje, które w mniejszym lub większym stopniu będą wpływać na nasze wspólne relacje i wzajemny do siebie stosunek. Mogą one tworzyć więzy, które połączą nas na długie lata, albo bariery, które w przyszłości staną się powodem do rozpadu naszych znajomości i co za tym idzie także struktur biznesowych.
Wtedy okaże się jak ogromne znaczenie miały decyzje, których dokonaliśmy wcześniej przy wyborze ludzi z którymi obecnie współpracujemy i z którymi dla dobra naszego biznesu powinniśmy spotykać się także poza nim.

Oczywiście nie da się w 100% uniknąć nieporozumień i rozłamów w śród grup ludzkich i nie zawsze uda nam się dokonać poprawnego wyboru naszego partnera, ale jestem święcie przekonany, że powinniśmy takich wyborów dokonywać z pełną świadomością i rozmysłem.

Ludzie, którzy idą w MLM na ilość zapominając o jakości, z reguły kończą bardzo źle. Nie odnoszą żadnych sukcesów i są „motorem napędowym” takich dyskusji, o których wspomniałem na samym początku tego artykułu.

Facebook Comments

3 thoughts on “PRZEWERBUNEK postrachem Liderów MLM, czy faktycznie tak jest?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *