Chore społeczeństwo…

Jakiś czas temu opisałem sytuacje pewnej Pani nauczycielki, której hobby było narzekanie na wszystkich i na wszystko. Takie zachowania możemy zaobserwować coraz częściej i jak twierdzą niektórzy to nasza narodowa wada.
Gdzie się nie ruszymy słychać tylko narzekania, przekleństwa i obwinianie całego świata.
Że zarobki za małe, że emerytura za niska, że kolejka do lekarza z długa, że telewizja kłamie, że rząd nas okrada itd. Obojętnie jaki temat nie poruszyć to zawsze znajdzie się ktoś, komu się coś nie podoba. Ciągle tylko słyszymy – gdzie ta Japonia, o której mówił Wałęsa, gdzie ta Irlandia, którą obiecał nam Tusk?
Co z tą Polską pytają inni?

Ano nic, co ma być?

Polska jest taka, jacy my jesteśmy. Jest taka, jakich ma obywateli.
Kraj to naród, to ludzie, którzy w nim mieszkają, pracują i umierają.Musimy to wreszcie zrozumieć i uświadomić sobie, że Polska to nasze wspólne wielkie podwórko i jest ono dokładnym odzwierciedleniem tego, co dzieje się w naszym prywatnym obejściu. To klimat panujący w naszych rodzinach, to skupiska naszych problemów i zmartwień, to nasze niepowodzenia, sukcesy, wzloty i upadki.
Czas przestać już zwalać wszystko na innych, obarczać innych za nasze niepowodzenia.
Czas samemu wziąć odpowiedzialność za własny los.
Na początku zróbmy porządek w naszym własnym życiu i naszych rodzin. Potem starajmy się zmieniać i pomagać w zmianach u naszych przyjaciół i znajomych.
Czekamy na zmiany w Polsce, ale zapominamy o swoim podwórku – „widzimy drzazgę w oku brata a belki we własnym nie dostrzegamy”.
Na każdym kroku nagminnie spotykamy się z zawiścią, zazdrością, chciwością i obłudą. Powiedziałbym, że panuje w naszym społeczeństwie pewnego rodzaju epidemia niszcząca ludzką psychikę, wypaczająca w ludziach rozpoznawanie dobra i odróżnianie go od zła.

Posłużę się przykładem z własnego życia.
Przez blisko 10 lat poczynając od 1996 roku prowadziłem salon sprzedaży stolarki okiennej i drzwiowej. Od samego początku postawiłem na wysoką, jakość oferowanych towarów i usług. Od pierwszego dnia nie narzekałem na brak klientów i szybko zdobyłem renomę w swoim mieście.
Szybko jednak zauważyłem nietypowe zjawisko.
Siedziba mojej firmy z punktem sprzedaży i magazynem mieściła się na dużym osiedlu domów jednorodzinnych powstałym na przełomie siedemdziesiątych i osiemdziesiątych lat.
Z racji tego, że moje osiedle to domy, które wybudowane były kilkanaście lat wcześniej, wydawałoby się będzie idealnym rynkiem na oferowane przez moja firmę towary i usługi.
Niestety tak się nie stało.
Przez te wszystkie lata z moich usług i oferowanych przeze mnie okien i drzwi na moim osiedlu skorzystało tylko kilkanaście osób. Większość, nawet najbliższych sąsiadów z tej samej ulicy nie skorzystało z mojej oferty. Woleli dać zarobić firmom z drugiego końca miasta nie rzadko decydując się na dużo gorszy towar a często także droższy.
Moimi klientami byli natomiast ludzie z innych części miasta, okolicznych wsi i miejscowości nie rzadko oddalonych nawet o kilkadziesiąt kilometrów.
Przez długie lata nie mogłem tego zrozumieć i ciągle zastanawiałem się, co może kierować tego typu zachowaniem ludzi.

Pewnego razu wydarzyła się historia, dzięki której zrozumiałem cała sytuację.
Zgłosił się do mnie klient, któremu montowałem już okna kilka lat wcześnie a że był zadowolony z mojej wcześniejszej usługi zgłosił się ponownie, gdy postawił nowy dom.
No powitanie zaskoczył mnie pewną informacją.

Panie Stanisławie, Pan to ma sąsiadów tylko pozazdrościć.
Byłem u Pana wczoraj, ale nie zdążyłem i biuro było już u Pana zamknięte.
Gdy wychodziłem od Pan na ulicy zaczepiła mnie Pana sąsiadka z naprzeciwka i zaoferowała mi zakup okien w konkurencyjnej firmie twierdząc, że sprzedaje Pan buble i to strasznie drogie. Nadmieniła także, że już od roku współpracuje ona z tamtą firmą i wielu Pańskich klientów skorzystało z jej oferty.

Normalnie zamurowało mnie i po prostu straciłem głos.
Przeżyłem szok a zarazem otworzyły mi się oczy i wtedy zrozumiałem cała sytuację braku klientów z mojego osiedla.
Muszę jeszcze nadmienić, że owej Pani z naprzeciwka moja żona kilka lat wcześniej, śmiem twierdzić, że uratowała życie. U owej Pani zdiagnozowano nowotwór złośliwy i z tego co wiem wróżono jej kilka miesięcy życia. Dzięki naszym kontaktom za wschodnią granicą udało nam się sprowadzić lek oparty na brzozowej hubie, który już kilku znanym mi osobom pomógł w walce z tą chorobą. Moja sąsiadka po półrocznym stosowaniu tego preparatu wyzdrowiała w 100%.

Możecie sobie wyobrazić, jakie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się o „życzliwości” swojej sąsiadki.

Zrozumiałem, że większość ludzi jest niezadowolona jak komuś z ich otoczenia zaczyna się lepiej powodzić niż im samym. Zaczynają pałac zazdrością i nienawiścią tylko z tego powodu, że oni sami nie potrafią osiągać sukcesów. Wręcz nienawidzą ludzi zamożniejszych i zaradniejszych od siebie. Cieszą się natomiast z ich potknięć i niepowodzeń. Zamiast wyciągnąć pomocna dłoń to wolą podstawić nogę.

Czy w naszym kochanym kraju może być lepiej skoro zdarzają się takie sytuacje?
Jak można oczekiwać poprawy życia i uzdrowienia gospodarki jak społeczeństwo nasze jest chore moralnie i mentalnie?

 

Facebook Comments

2 thoughts on “Chore społeczeństwo…

  1. Hm ciekawa historia z tymi oknami. Czy jest to regułą? Nie posuwałbym się aż tak daleko w tym twierdzeniu.

    Oczywiście zgadzam się, że nasze społeczeństwo jest zamknięte. Myślę, że jest to spowodowane pozostałościami, po dawnym systemie. Co do zazdrości, owszem jest jej wiele. Ludzie muszą dziś pracować 2 razy więcej, za 2 razy mniejsze pieniądze, a więc wszystko trudniej przychodzi.

    No i co najgorsze, prawdziwych przyjaciół poznajesz w biedzie. Jest to prawda najświętsza.

    Ale czy to oznacza, że w myśl angielskiego przysłowia, jeśli umiem liczyć, to mam liczyć na siebie? Nie zgodzę się. Są ludzie, którzy mają podobne cele i marzenia, oraz są w stanie zapłacić tą samą cenę za ich realizację. Kluczem jest dotarcie do nich. To jak przeszukiwanie przetasowanej talii kart. Wiesz, że te Asy tam są, tylko nie wiesz dokładnie gdzie. Dowiesz się dopiero wtedy, gdy przejrzysz wszystkie karty.

    Społeczeństwo jest trudne, to prawda. Na nieszczęście, wielu młodych ludzi, ambitnych, pełnych zacnych idei, po jakimś czasie przesiąka tym. “Z kim się zadajesz, taki się stajesz” mawia powiedzenie…

  2. Cieszę się Łukaszu, że zechciałeś skomentować tą sytuację.
    Masz 100% racji nie jest to reguła i nie twierdzę, że wszyscy tacy jesteśmy.
    Zauważam jednak rosnącą tendencję podobnego typu zachowań, która nic dobrego nie wróży.
    Poza tym próbowałem zwrócić uwagę na to, że naprawianie świata musimy zacząć od samych siebie i własnego podwórka.
    Jeśli nie zmienimy swojego najbliższego otoczenia nie mamy podstaw, aby liczyć na zmiany w naszym kraju. Powiedziałbym, że nie mamy nawet moralnego prawa, aby oczekiwać takich zmian skoro nie zamierzamy (nie chcemy) się do tych zmian przyczyniać.
    Problem zawiści i zazdrości pomiędzy bliźnim staje się przyczyną zamykania się przed sobą na wzajem w swoim “małym piekiełku”, co jest przyczyną pogłębiających się konfliktów i braku zaufania. Ludzie zamiast starać się szukać drogi wyjścia z problemów zrzucają winę za nie na innych nie widząc nic złego we własnym postępowaniu.
    Musimy zrozumieć, że jeżeli nie zmienimy swojego postępowania i mentalności nic nie zmieni się w naszym życiu nic.
    Skoro przez dwadzieścia lat tyrając na etacie w fabryce nie dorobiliśmy się żadnych oszczędności, więc nie liczmy na to, że nasza sytuacja materialna poprawi się, jeśli dalej będziemy robić to samo.
    Jeśli nasze postępowanie doprowadza nas do ruiny materialnej, psychicznej i moralnej to, aby coś zmienić musimy dokonać zmian w tym właśnie postępowaniu.
    Jak możemy oczekiwać poprawy naszej sytuacji skoro nie chcemy nic zrobić w kierunku, aby ta sytuacja się zmieniła?
    Dowodem na to, że dzięki zmianie mentalności i postępowania można dokonać pozytywnych zmian na lepsze jest właśnie nasza branża (MLM) gdzie sukces osiągają właśnie Ci, którzy tych zmian dokonali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *